RAJD ROWEROWY DO KAZIMIERZA DOLNEGO 28.05 Drukuj

 

Dnia 28. 05. 2017 r.  - w słoneczną niedzielę - odbył się rajd rowerowy do Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Relaksiacy spotkali się przed ratuszem miasta Lubartów. O godzinie 9.00 ruszyliśmy w czteroosobowej grupie. Niska frekwencja ? jak się domyślamy ? jest spowodowana mszą odpustową w Parafii Wniebowstąpienia (dotyczy to znacznej części naszych rowerowych kolegów). Niezrażeni liczebnością kierujemy się do celu, przemierzając kolejno: Nowodwór, Kamionkę, Samoklęski. Dojeżdżamy do Abramowa. Tutaj robimy pierwszy postój i pierwsze zdjęcia. Zachodzimy do sklepu po zakupy i - co najważniejsze - smarujemy się kremami ochronnymi, bo słońce solidnie przypieka. Po drodze kontrolujemy trasę, sprawdzając ją na przydrożnych - połączonych z mapkami rowerowymi - tablicach informacyjnych. Jedziemy dalej przez: Wolicę, Bronisławkę, Dębę i Chrząkówek. Pokonujemy kolejne kilometry i docieramy do drugiego miejsca postojowego ? do Końskowoli. Chowamy się w cieniu i chwilę rozmawiamy. Jak zwykle tematy oscylują wokół przygód z różnych wypraw. Cieszy nas, że zbliżamy się coraz bardziej do celu wyprawy. Z drugiej jednak strony wiemy, że teraz zaczną się podjazdy. Przejeżdżamy przez Celejów, Bochotnicę, by w końcu dotrzeć do Kazimierza Dolnego. Udajemy się na rynek, ale zgromadzony tłum i gwar rozmów w połączeniu z upałem powoduje, że robimy sobie kilka pamiątkowych fotek i uciekamy w zaciszniejsze i bardziej zacienione miejsce. Jak się okaże po kilku minutach, znajdujemy się na postoju dla meleksów, na którym się bezceremonialne stołujemy. Planujemy dalszą drogę. Wybór pada najpierw na wąwóz Korzeniowy Dół, który uwieczniamy na fotografiach, a następnie na Skowieszynek i  - dziś już po raz drugi - Bochotnicę. Tu zajeżdżamy do gospody Siwy dym, gdzie krzepimy się zimnymi napojami i smarujemy zaczerwienioną skórę kremami ochronnymi. Przed nami już tylko powrót do domu. Wracamy przez: Celejów, Łopatki i Piotrowice. W Garbowie zatrzymujemy się na chwilę. Zmęczenie daje się we znaki. Jedziemy dalej, podziwiając piękno polskich pejzaży. Mijamy: Borków, Starościn, Pliszczową Górę i Majdan Kozłowiecki. Docieramy do Dąbrówki, w której ? jak zwykle ? postój robi sobie wielu turystów. Przed nami już tylko Nowodwór i dom. Na licznikach mamy 140 kilometrów.

 

Uczestnikom wyjazdu dziękujemy i liczymy na kolejne wspólne wypady.

 

GALERIA ZDJĘĆ